fbpx

Rynek pracownika był w Polsce rzeczywistością w ciągu ostatnich lat. Z uwagi na gwałtowny rozwój naszej gospodarki, jak również programy socjalne rządu (500+, podwyżka płacy minimalnej, zmniejszenie wieku emerytalnego), polskie firmy już od ok 2016 r. borykały się z problemem niedoboru pracowników, zwłaszcza specjalistów. Dodatkowymi czynnikami, które osłabiały pozycję pracodawców był emigracja Polaków na zachód po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej oraz odchodzenie na emerytury pracowników z pokolenia powojennego wyżu demograficznego – zapaść demograficzna po roku 1990 sprawiała, że osób wchodzących na rynek pracy było znacznie mniej niż przechodzących na emerytury. Sytuację do pewnego momentu ratował napływ pracowników z krajów b. ZSRR (przede wszystkim Ukraińców, ale również Mołdawian i Białorusinów), mimo to jednak niedobór na rynku pracy wywoływał presję płacową i ciągłe podwyżki pensji. W efekcie możemy przyjąć, że rynek pracy w Polsce jeszcze w lutym 2020 był doskonałym przykładem rynku pracownika.

Sytuację gwałtownie zmieniło dotarcie do Polski epidemii koronawirusa SARS-CoV-2, wywołującego chorobę COVID-19. W następstwie pandemii doszło do bezprecedensowego zatrzymania gospodarki nie tylko w Polsce, ale także u większości naszych partnerów handlowych. W efekcie świat stanął w obliczu największej recesji od czasu kryzysu w 1929 (a według niektórych badaczy, większej także od tego kryzysu). Do obrazu zapaści gospodarczej w niemal wszystkich branżach (poza branżą spożywczą i okołomedyczną) doszło także zamknięcie granic w większości krajów Unii Europejskiej i ograniczenie do minimum ruchu lotniczego, jak również wszelkich form migracji i wymiany gospodarczej między krajami (a niekiedy nawet – jak w przypadku Włoch) między regionami danego kraju. Wywołana tym światowa recesja doprowadziła do bezprecedensowych zwolnień na całym świecie. Tylko w Stanach Zjednoczonych w kwietniu 2020 przybyło 22 miliony bezrobotnych – czyli tyle, ile miejsc pracy powstało w USA w latach 2010-2020.

Taka sytuacja na świecie nie mogła pozostać bez wpływu na rynek pracy w Polsce, choć w przeciwieństwie do liberalnej polityki rządu w USA, zapisy kolejnych Tarcz Antykryzysowych rządu miały zniechęcać pracodawców do redukowania etatów, m.in. poprzez przejęcie przez państwo części kosztów pracy i próbę uelastycznienia stosunków pracy w sektorach dotkniętych kryzysem. Zmniejszyło to tempo wzrostu bezrobocia, ale działania te mają charakter doraźny – kiedy firmy dotknięte kryzysem zaczną masowo upadać (gdyż np. tak jak w branży turystycznej, kryzys zniszczył ich rynek), przestaną zatrudniać ludzi, nawet gdyby rząd chciał płacić 100 proc. pensji ich pracownikom.

W marcu i kwietniu 2020 r. nie mieliśmy zatem masowych zwolnień, ale kryzys na rynku pracownika był już widoczny, przede wszystkim w liczbie naborów na nowe stanowiska. Jak wynika z analizy Państwowego Instytutu Ekonomicznego, w marcu 2020 liczba nowych ofert pracy na portalu pracuj.pl. spadła o 35 procent w stosunku do analogicznego okresu w zeszłym roku, zaś w kwietniu 2020 – o 39 procent. Największe spadki dotyczyły sektorów gospodarki najbardziej dotkniętych restrykcjami rządu: turystyki, gastronomii, transportu, zdrowia, branży hotelowej oraz branży fitness. Przypomnijmy, ze w sektorach tych pracuje ponad 4 miliony osób, czyli jedna czwarta wszystkich aktywnych zawodowo Polaków.

Ale kryzys nie ogranicza się do wspomnianych sektorów. Jak wynika z badania nastrojów wśród firm, przeprowadzonego przez IBRiS na zlecenie Państwowego Instytutu Ekonomicznego i Polskiego Funduszu Rozwoju, w kwietniu niemal dwie trzecie polkich firm odnotowało spadek przychodów. Najmocniej kryzys odczuła branża handlowa, w najmniejszym stopniu – firmy produkcyjne (ale tam również nie ma powodów do radości). W efekcie 60 proc. firm boi się, że w ciągu najbliższego kwartału może nie być w stanie utrzymać płynności finansowej. W efekcie jedna trzecia firm planuje w najbliższym czasie zmniejszenie wynagrodzeń lub redukcję siły roboczej. Reszta rozważa to w dalszej perspektywie.

Nic dziwnego, że równocześnie pogorszyły się nastroje wśród osób zatrudnionych. Jak pokazuje sondaż United Surveys dla Dziennika Gazety Prawnej i radia RMF FM z 22.04.2020, niemal jedna trzecia ankietowanych pracowników boi się zwolnień w swoim zakładzie pracy. Nastrojów nie poprawiają zapowiedzi rządu ponownego otwierania gospodarki, ani nawet informacje o ty, że duża część Ukraińców konkurująca do tej pory z Polakami o pracę, wyjechała do siebie. Nikt dziś nie ukrywa, że Polska gospodarka, dotąd silnie zintegrowana z innymi gospodarkami Europy i świata, wchodzi w ostrą recesję, która prawdopodobnie skończy się masowymi bankructwami firm i gwałtownym wzrostem bezrobocia, a co za tym idzie, końcem rynku pracownika.